Co głoszę?

Czasami mam wrażenie, że na kazaniach i konferencjach dzielę się wiedzą religijną, a nie żywą wiarą.

Ta pierwsza jest łatwiejsza do zdobycia i niejednokrotnie całkiem ciekawa. Niestety, żeby o niej mówić wcale nie trzeba być człowiekiem wierzącym. Wiara natomiast domaga się doświadczenia. Rodzi się z autentyzmu i pogłębionej modlitwy. Jest trudna do przekazania. Jeszcze trudniej swoje doświadczenie wiary przekuć w miłość, czyli żyć w pełni tym, co się głosi. Biję się w pierś, bo nie zawsze tak potrafię. Za wielkimi słowami często stoi wiedza, a nie miłość, która nadałaby im nowy sens. Rację miał św. Paweł pisząc: „Wiedza nadyma, miłość buduje”. Na cóż mi mądrość tego świata skoro nie potrafię kochać?

Inne artykuły autora

Czy świat jest gotów na papieża Pizzaballę?

Zamiast uczyć dzieci religii

Na papierze katolik. W domu agnostyk